Koło SEiRP przy Komendzie Powiatowej Policji w Giżycku
Bohdan Makowski - prezes
- Adres do korespondencji:
- Komenda Powiatowa Policji, 11-500 Giżycko, ul. 1. Maja 26
- Telefon: 607 550 669, e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
*************************************************************************
Jest czas służby, jest czas świętowania a i niekiedy zadumy nad efektami pracy w minionym okresie. Do takich zdarzeń można zaliczyć obchody Święta Policji w giżyckiej Komendzie. A działo się to w dniu 13 lipca br. Uroczystość miała miejsce na Strzelnicy Myśliwskiej. W skrytości ducha Szefostwo jednostki ma cichą nadzieję, że po otrzymaniu stosownych środków dojedzie do remontu zaplecza Komendy i w przyszłości tego typu imprezy odbywać się już będą na „własnym podwórku”.
Oczywiście samo miejsce w żadnym stopniu nie umniejszało powagi i splendoru uroczystości. Na placu zebrali się zaproszeni goście, rodziny , przyjaciele a głównie wyróżnieni, odznaczeni i nowo awansowani. To oni mieli ten swój dzień. Rangę i powagę uroczystości podkreślał fakt, że na uroczystość przybył sam Komendant Wojewódzki Policji nadinsp. Tomasz Klimek.
Otrzymane z jego ręki odznaczania, awanse, dyplomy, tak jak to on sam powiedział w sowim wystąpieniu są jednocześnie wyrazem uznania dla wszystkich policjantów i parowników cywilnych giżyckiej Komedy jej kierownictwa. W dowód dobrej służby Komendant Powiatowy Policji w Giżycku insp. Przemysław Rawa został awansowany na wyższy stopień, a jego zastępca nadkom. Sławomira Ozygała podtrzymał Złotą Odznaką „Zasłużony Policjant”.Łącznie awansowanych na wyższe stopnie było 27 Policjantów. Wręczane były też listy gratulacyjne i życzenia. Giżyckie Kolo SEiRP również przylaszczko się do życzeń. Obiektywnie oceniając poczynania naszej giżyckiej policji, my emeryci tu na miejscu , na bazie naszego doświadczenia zawodowego, kontaktów z ludźmi możemy z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nasi Policjanci spełniają oczekiwania mieszkańców. Pomimo obciążenia biurokratyczną pracą, której przybywa z roku na rok dają sobie racje i uzyskują wymierne efekty wykrywacze i prewencyjne. I za to im jako mieszkaniowcy i byli towarzysze służby serdecznie im dziękujemy. I chciało by się stwierdzić, jak to powiedział (-ła) klasyk: Wam się te medale, odznaczenia i wyróżnienia w pełni należą…
Tekst i zdjęcia:
Bohdan Makowski s. Władysława
**************************************************************************
Wilkasy zapraszają
Pracownicy Gminnego Ośrodka Kultury i Rekreacji zapraszają w podróż śladami polskiego dziedzictwa kulturowego znajdującego się poza granicami kraju zachęcając do spaceru po cmentarzu Na Rossie. To najcenniejsza ze starych nekropolii Wilna, malowniczo położona na wzgórzach porośniętych starodrzewem. Przedstawia wielką wartość historyczną, jako miejsce pochówku wielu znanych osób, m.in. serca Józefa Piłsudskiego, a także wartość artystyczną, ze względu na cenne obiekty sztuki i architektury sakralnej. Wystawa trafiła do Wilkas ze zbiorów instytutu POLONIKA, otwarta została z udziałem znanego miejscowego historyka i pasjonata Giżycka Bohdana Makowskiego.
Bohdan Makowski właściciel Społecznego Muzeum Mazurskiego, udostępnił na jej cele własne pamiątki z przebogatej domowej kolekcji. Chciał w ten sposób podzielić się historią i swoimi przeżyciami, które zebrane w jednym miejscu tworzą teraz mozaikę mazurskiej społeczności. Jej trzon stanowią kresowianie, na mocy powojennych traktatów zmuszeni do opuszczenia ojcowizny i przybycia tutaj, w nieznane. Jednym wystarczała ciepła odzież, bielizna, ubrania, pieniądze i wartościowe rzeczy, innym dokumenty metrykalne, zapisy rodzinne o miejscu pochodzenia i polskiej przynależności narodowej.
Niekiedy na podstawie tych dokumentów po trwającej bez mała sześcioletniej wędrówce przez całą Europę – opowiadał z przejęciem pasjonat historii – wracający do upragnionego kraju otrzymywali polskie obywatelstwo, polskie dokumenty. Dziś przedmioty te, dokumenty zgoła nic nie znaczące, stały się wprost relikwiami tamtych jakże tragicznych dla Polaków czasów. Z tego też powodu taka wystawa ma pobudzać w pamięci zwiedzających nie miłe chwile, które w dużym stopniu łączą tutejszą społeczność mając być przestrogą na przyszłość, aby tego typu doznania nigdy już nie miały miejsca.
Bohdan Makowski
**************************************************************************
W dniu 02.10.2020 odszedł na wieczną służbę Ryszard Górski.
Miał 58 lat. Wiek, jak to mówią do cieszenia się z emeryckiego życia. Jednak ten uszczypliwy los zadecydował, że nawet jego odejście z tego padołu związane było z jego ciężką choroba nowotworową.
Miał ogromne pozytywne nastawienia do innych. Swoim pogodnym usposobieniem dodawał otuchy innym i sprawiał, że zły dzień stawał się dla każdego lepszy. Był człowiekiem zorganizowanym, ambitnym i pełnym energii do działania.
Rozpoczynał pracę jako dzielnicowy, a do chwili przejścia na emeryturę był specjalista operacyjno-dochodzeniowym w Wydziale Kryminalnym Komendy Powiatowej Policji w Giżycku. Słowo był jest nieodpowiednim. On służył dla ludzi. Był otwarty i uczciwy względem nawet ludzi z marginesu, czym zjednywał uznanie u przełożonych, a nawet w tym środowisku marginalnym. Kierując się przyjaźnią, a nawet wdzięcznością za niejednokrotnie bez interesownie udzielaną pomoc, liczne grono jego sympatyków uczestniczyło w pogrzebowej uroczystości nie odżałowanego Ryszarda Górskiego. Obecni byli też emeryci milicyjni i policyjni. Czynnych funkcjonariuszy reprezentowali jego koledzy ze służby (był stosunkowo „młodym” emerytem). Kierownictwo lokalnej Policji reprezentował Pierwszy Zastępca Komendanta Powiatowego Policji w Giżycku nadkom. Sławomir Ozygała.
Bardzo trudno jest wyrazić słowami smutek i ból jaki pozostawił po sobie nie odżałowany, nasz kolega, Ryszard Górski.
Jednego jednak jesteśmy pewni: Pamięć o nim pozostanie w naszych sercach na zawsze.
W imieniu Zarządu Koła SEiRP
przy KPP Giżycko
Prezes
Bohdan Makowski s. Władysława
**************************************************************************
Do spotkania...
Naturalną koleją rzeczy jest odejście z naszych szeregów na wieczną służbę naszych Kolegów, z którymi wspólnie służyliśmy Polsce przez wiele lat, zatrważające jest to że również każdy z nas z tym się zetknie nie zależnie od poglądów, światopoglądów i nawet przebiegu doczesnego życia. Na to wpływu nie mamy. Jednak najbardziej boli kiedy to nasi koledzy odchodzą w ciszy, a nawet osamotnieni. Ten ich ostatni kontakt ogranicza się do osób najbliższych. Niewątpliwie ma tu wpływ na ten stan rzeczy obecna sytuacja naszych ograniczeń w kontaktach z powodu korono wirusowej zarazy. To właśnie w takich okolicznościach przyszło pożegnać się z tym padołem dwóm naszym kolegom: porucznikowi w st. spocz. Ryszardowi Giers i st. sierż. w st. spocz. Edwardowi Brandt. Obaj mieszkali w Rynie, w którym przez cały czas pełnili służbę. Po przejściu na emerytury spotykali się w ramach koleżeńskich kontaktów. Byli tą naszą ostatnia awangardą w tamtejszym małym środowisku. (Żyje jedyny ich rówieśnik Henryk Stypiński). Czasokres jaki upłynął pomiędzy śmiercią jednego a drugiego był bardzo mały. Ma się wrażenie, że Ryszard dołączył do swojego przyjaciela jak najszybciej. Temu nikt nie był w stanie zapobiec.
Porucznik Ryszard Giers, przed odejściem na emeryturę, był Komendantem Posterunku MO w Rynie. Był aktywny w lokalnym samorządzie. Interesował się nie tylko kwestiami przestrzegania prawa, lecz również interesował się problemami mieszkańców. Aktywnie działał w komisji przeciw alkoholowej i społecznej. Nie miał „ciągotek do wielkich awansów”. On poświęcił swoje życie, karierę w tej ówczesnej służbie swojemu miasta i współmieszkańcom. Szacunek jakim go darzono powodował, że swoją postawa pobudzał innych do aktywnych działań. Zawsze życzliwy, zawsze potrafił wsłuchać się w cudze problemy. Wyciągał swą pomocną dłoń do każdego, kto tylko pomocy potrzebował.
Starszy sierżant Edward Brandt rozpoczynał służbę jako przewodnik pasa służbowego, później został posterunkowym, aż do emerytury. Godne podkreślenia jest to, że jego związek ze służbą , pracą, którą wykonywał w sposób należyty spowodowała, że jego syn Julian Brandt poszedł w jego ślady, a nawet go przegonił. Pracując w Komendzie giżyckiej Policji, odchodzi do Mikołajek na Komendanta mikołajskiej Policji. Po odejściu na emeryturę, jego wiedza, doświadczenie zawodowe nie mogły być tak o sobie odstawione w przysłowiowy kąt. Praca z ludźmi, a zwłaszcza szacunek dla nich spowodowała, że do chwili obecnej jest Komendantem Ochotniczej Straży Pożarnej w Mikołajkach. Te podejście do ludzi, ta obowiązkowość, fachowość, a zwłaszcza sumienność niezbędne na obu zajmowanych przez niego stanowiskach wyniósł właśnie z domu. To jego rodzić Edward przekazał mu swoje doświadczenie, był tym nieodżałowanym pierwowzorem. Chwalebne jest to, że ta kontynuacja stała się rodzinną tradycją i padła na urodzajny grunt. On żył dla innych, dla rodziny, często zapominająca o swoim zdrowiu.
W obecnej sytuacji żal po obu zmarłych jest po dwakroć spotęgowany, zwłaszcza z powodu nie możliwości pożegnania ich osobiście. A przecież chyba każdy z nas ma nadzieję, że w naszej ostatniej drodze, obok najbliższych, będą nam towarzyszyć wszyscy ci, w których pamięci dobrze się zapisaliśmy, z którymi przeżyliśmy wspólnie najpiękniejsze lata naszego życia, służąc dla Kraju i jego obywateli.
Za życia dostajemy zwykle to na co zasługujemy – i mamy na to wpływ, większy lub mniejszy, ale sami decydujemy. Po śmierci dostajemy to co inni uważają, że na to zasługiwaliśmy, bo przecież miarą wartości człowieka , jest rozmiar pustki, jaką po sobie zostawia. W naszym przypadku pustkę po nich może zapełnić to co pozostanie w naszych sercach i w naszej pamięci.
Wyrazu wielkiego współczucia rodzinie i bliskim Ryszarda Giersa i Edwarda Brandta.
W imieniu Zarządu Koła
Prezes
Bohdan Makowski
*****************************************************************************
Człowiek bez zainteresowań jest pusty!
Każdy z nas ma swoje hobby czy jak kto woli zainteresowania pozazawodowe, a z ruska zwane „Zajob”. Jako że z wykształcenia (mam drugi fakultet) jestem też historykiem po doznaniach ostatnich lat uciekłem od polityki. Żona moje śmieje się że przeszedłem do podziemia. Po części jest to prawda. Ale może po kolei.
Ponieważ zbieraniem materiałów, dokumentów, przedmiotów związanych tematycznie z przeszłością mieszkańców naszego grodu zaraziłem się praktycznie na początku służby, nazbierałem tego pokaźną ilość. To wtedy powstał pierwszy zamysł np. na 22 lipca zorganizować w Giżyckim Centrum Kultury wystawy interaktywnej pt. „Polski na 22 lipca”. Poza zdjęciami były tam takie eksponaty jak ½ litra wódki z czerwoną naklejką i musztardówką. Płyty – single gramofonowe nagrywane w prywatnym studio na ul. Partyzantów w Olsztynie, adapter Bambino. Gry planszowe typu lotto, grzybobranie. Czasopisma od „Świerszczyka”, „Misia” poczynając, a na „Panoramie Północy” kończąc. I co było bardzo ciekawe, chwyciło u zwiedzających to, że wszystko można było dotknąć, obejrzeć, pomacać, zabawić się. I tak to się zaczęło. Później była wystawa w Kinie Fala „Giżycko w pożółkłej fotografii”. Setki zdjęć z Giżyckiem w tle.
Ponieważ temat chwycił i coraz więcej ludzi nagabywało mnie o dalsze informacje, ciekawostki z dawnych lat wydałem 10 zeszytów pamiętnikarko historycznych dot. Mieszaków Giżycka. I zacząłem nagrywać audycje radiowe pt. „Niedokończony giżycki pamiętnik Bohdana Makowskiego” (45 min do godziny). Najpierw w „Radiu Gold”, później „Radio Planeta” o ostatnio w „Melo Radiu”. Łącznie nagrałem ponad 150 audycji. No tak, ale słuchacze chcieli się gdzieś spotykać. Z pomocą przyszła moja teściowa, która udostępniła dwa pomieszczenia piwniczne w poniemieckim sześciorodzinnym domu.(To ten moment zejścia do podziemi). To tam powstała „Wystawa Mazurska”. Wreszcie mogłem dzielić się swoimi zbiorami. To tam uzyskiwałem coraz to nowe wiadomości, ciekawostki dot. naszego miasta. Doszło do tego, że coraz częściej miałem okazję spersonifikowania moich zbirów. Nie interesowały mnie kołowrotki, masielnice, żelazka na dusze, interesowały mnie dokumenty, przedmioty przypisane do określonych osób. Trudno sobie wyobrazić moment kiedy to Pani oglądająca eksponaty odnalazła dokumenty swojej babci wydane w niemieckim Lötzen obecnie Giżycku. Później znajomy Henryk Górny zakupił Wieżę Ciśnień w Giżycku. Podsunąłem mu pomyśl stworzenia wystawy historycznej dot. naszych mieszkańców tych obecnych i tych przedwojennych. Ponieważ pomysł chwycił w podobny sposób wyposażyłem kolejną jego wieżę w Gołdapi. Są to w chwili obecnej trzy stałe ekspozycje wystawowe. (Wystawa Mazurska ponownie otwarta będzie dopiero w październiku bowiem z powodu awarii CO musiałem ja zdemontować).
Oczywiście na bieżąco redaguję cykl artykułów w lokalnej parsie („Gazeta Giżycka” i „Goniec Mazurski”). Od kilku lata odbywam spotkania historyczne poczynając od przedszkoli do wykładów na Uniwersytecie Trzeciego Wieku kończąc. To właśnie podziękowania – laurki od przedszkolaków i ich wpatrzone i zaciekawione dziecięce oczy podczas spotkań dają bardzo wiele satysfakcji. Oczywiście uczestniczę w konkursach o tematyce historyczno – naukowych. Dwa lata temu zająłem 1 Miejsce w konkursie organizowanym przez m.in. IPN Olsztyn i Wydawnictwo Karta pt. „Dokumentowanie przeszłości” oraz trzy lata temu „Drogi do Polskości”. Ponadto w 2016 zostałem wybrany na „Społecznika roku” i wyróżniony przez Biskupa Mazura i senator Kopiczko Statuetką św. Brunona. Jednak najwięcej satysfakcji mam kiedy to spotykani na ulicy ludzie spontanicznie rozwijają moje tematy, rozwijają ten niedokończony pamiętnik. I tu uwaga. Ponieważ pamięć ludzka jest ułomna, tak się składa, że niekiedy występują w moich tekstach nieścisłości i co pragnę podkreślić w żadnym stopniu nie zamierzone lub jak kto woli nieświadome przekręcanie faktów. Jak wspomniałem w swoich audycjach radiowych, artykułach prasowych są to moje wspomnienia i w jakimś stopniu mają one wymuszać na czytelnikach odnalezienie swojego miejsca w tej naszej lokalnej historii. Ta rzeczywistość odbierana z innego punktu widzenia jest niekiedy odmienna. I dlatego też, zawsze byłem niezmiernie wdzięczny za przekazywane wiadomości, sygnały, które spełniają rolę korekty autentyczności, a z drugiej strony dają możliwość pozbycia się tych przeistoczeń, przekłamań nawet nie zawinionych. Dodam również, że będąc z wykształcenia historykiem całkowicie wyzbywam się akcentów politycznych. To każdy z czytelników, słuchaczy we własnym zakresie może dopisać swój wątek myślowy, a polityczny zwłaszcza. Starałem się taką konwencję zachowywać do dziś i postaram się ją zachować w przyszłości. A tak przy okazji, mając odrobinę wolnego czasu, zwłaszcza w dobie obecnej, warto pokusić się i moje wywody uzupełnić o własne osobiste przeżycia związane z naszym wspólnym życiem w przepięknym grodzie jakim niewątpliwie jest Giżycko.
PS. Jako ze duchowo jestem związany z moją służbą uzbierałem b. dużą ilość zdjęć pt. „Gliny od przeszłości do dziś”. Dwie audycje radiowe konkretnie poświęciłem tematowi powstania MO i SB na terenie powiatu Giżyckiego. Mini Izba Pamięci mieszcząca się w naszym Giżyckiem biurze SEiRP odwiedzana jest przez młodzież podczas obchodów Dnia Policjanta. Jest tam pokaźna ilość zbiorów dot. naszej służby i historii z nią związanych.
Pozdrawiam!
Bohdan Makowski
**************************************************************************************
Żegnaj Mamo!
W dniu 27 marca 2020 r. zmarła , po ciężkiej chorobie Aleksandra Makowska w wieku 89 lat,
odznaczona Złotą Odznaką „Za Zasługi w Ochronie Porządku Publicznego”, Złotym Krzyżem „Za zasługi dla ZHP”.
Jednak, jak ona zawsze mówiła, jej największą dumą byliśmy my, jej dzieci. Cala nasza piątka, trzej bracia i dwie siostry, związani byliśmy ze służbą. Dwoje w Ludowym Wojsku Polskim, a trójka w szeregach naszego resortu (obecnie dwoje jej wnuków służy w tych dwóch formacjach – kontynuując w jakimś stopniu naszą tradycję rodzinną.
Śmierć osoby najbliższej zawsze towarzyszy wielki ból. Spotęgowany jest on w dobie obecnej wydarzeniami kwarantanny. Zamknięcgaller}i w domach, odosobnieni, mamy ograniczone możliwości uczestniczenia nawet w tej symbolicznej ostatniej drodze. Jednak właśnie ta sytuacja pozwala nam oglądając z nudów zdjęcia, stare dokumenty, na snucie wspomnień, refleksji nad minionym czasem. Moja Mama – sprzątaczka, ojciec sprzedawca, pomimo podstawowego wyksztalcenia wszczepili w nas te cechy, które dzisiaj, w tamtej postaci, okazują się niedobre: lojalność, patriotyzm, szacunek dla innych. Obecnie nie tylko ja, ale każde z mojego rodzeństwa (czworo to już emeryci) nie jednokrotnie zastanawiamy się, czy dobrze zrobili nasi rodzice, czy dobrze się stało, ze za ich przyzwoleniem wybraliśmy waśnie taka drogę życiową. Dużo do myślenia dały takie fakty, zwłaszcza po 90-tym roku kiedy to pod adresem mojej Mamy (pogrzeb był katolicki, praktykowała raczej symbolicznie) padały zjadliwe słowa „To ta co komunistów wychowała”. Ona miał to w nosie, ona była z nas dumna. To właśnie za nasze postawy, za nasza nienaganną służbę dla Kraju otrzymała takie odznaczenia. Innych odznaczeń jej nie przyznano nawet „Za długoletnie pozycie małżeńskie” bowiem, jej całym życiem byliśmy my. To dla nas poświeciła swoje życie. Czasu na publiczne wystąpienia już jej nie starczało.
Zdaję obie sprawę, że takich przypadków , podobnych jest o wiele więcej. Warto w tym momencie pogrzebać w naszych lokalnych historiach. Odnaleźć rodziców naszych Koleżanek i Kolegów, którzy tak na pardwę nigdy nie byli dowartościowani w należyty sposób. Niewątpliwie bardzo miłym akcentem było by przeslanie listów gratulacyjnych z ramienia np. Zarządu Kola, a jeszcze lepiej Wojewódzkiego do Mam, Ojców. Ze skrucha przyznaję, że dopiero po śmierci osoby bliskiej nachodzą takie refleksje. Będąc w ciągłym ruchu, codziennej gonitwie zapominamy o naszych bliskich. Ich skromność nie rzadko nie pozwala o zwracanie się o takie proste gesty. Warto o tym pamiętać.
Dodam tylko, że być może był to gest komunistyczny. To, ze mało znany Minister Zbigniew Siemiątkowski podpisał legitymację mojej Mamy, było ta najmniej istotne, to odznaczenie było traktowane jak przez nią jako wielki dowód wdzięczności Ludowej Ojczyzny (emerytury miała tylko 1100 zł). Nie wiem czy nie warto powrócić do tematu awansów w stanie spoczynku,. Warto powrócić do udziału nas nie tylko jako anonimowych uczestników rożnej maści spotkaniach i nie tylko patriotycznych, ale nawet o charakterze kulturalnym. Idąc na spotkanie w emeryckim mundurze, z noszenia którego byłem i zawsze będę dumny w z pewnością wstydu bym nie przyniósł, lecz z pewnością ułatwiło by mi przywołanie historii i jej transformację do obecnej rzeczywistości. Ale to już moje marzenia i mówmy sobie szczerz fantazja. Ale… nigdy nie mów ….
Pozdrawiam,
pogrążony w smutku:
Bohdan Makowski
syn Aleksandry(†)
i Władysława(†)
Prezes Koła SEiRP w Giżycku
*****************************************************************************************
Bawić się każdy może...
My jednak zawsze z humorem i dobrym samopoczuciem podsumowaliśmy miniony rok. Jak co roku nasze Noworoczne Spotkanie odbyło się w hotelu naszego przyjaciela Czesława Stankiewicza. Obiekt ten położony jest nad pięknym jeziorem Niegocin i jeszcze nie ma nazwy. Najczęściej mówi się „U Cześka”, ale tak po cichutku zastanawiamy się jak go nazwać. Do tej pory funkcjonował on w ramach Ośrodka LOK. Jednak jak to bywa w dobie obecnej jako że LOK powiązany był z tfu!! komuną został sprywatyzowany i stoi pusty. Natomiast wspomniany nasz przyjaciel przeniósł się do własnego hotelu pobudowanego jak stylizowany galeon. Ale to inny temat.
Spotkanie nasze jedynie po jednym względem nie zadawalało nas (Zarządu) bowiem frekwencja z roku na rok maleje. Tym razem zebrało się nas tylko 28 osób. I to „tylko” napawa nas troską. Natomiast sama impreza pozwoliła nam przenieść się wstecz do czasu wspólnej służby. Nie było podziałów. Wspominano przeżycia obecnie zamglone ułomną pamięcią. Śmiano się z naszej niegdysiejszej naiwności, braku doświadczenia, kiedy to wprowadzający (była ta instytucja) w celu popisania się swoim doświadczeniem, stażem puszczała na przysłowiową ścianę ledwie co opierzonego milicjanta. Wysłanie po łożyska młodego kierowcy - milicjanta do lekarza Bernarda C. niby nic wielkiego ale on był…. ginekologiem. To klasyka. Dziś załatwia się takie rzeczy przez telefon. A propos telefonów. To też zmora doby obecnej. Przy dobrze rozkręcającej się imprezie telefon psuje cały nastrój. W pewnym momencie rozweselony Włodek ze skruszoną mina odbiera telefon. Potakuje, potakuje, wstaje: Panowie oficerowie dzwoniła żona urywam się, strzemiennego.I odmeldował się. Po ½ godziny dzwoni Irena żona Mietka. Podobny reakcja lekko zawstydzonego Mieczysława. Trzeci telefon wykonała, a raczej wyrok na mężu Krystyna i „a piać” ta sama reguła: Panowie oficerowie… itd. strzemiennego. I tylko jeden kolega zachował się nad wyraz honorowo. To w jego imieniu wykonano telefon, ale nie do jego żony Halinki, lecz… na pogotowie, bowiem bohater ten, nie pantoflarz, odrobinę źle się poczuł. Dlatego w trakcie podsumowania spotkania dokonano następującego postanowienia. Po przyjściu na imprezę wszystkie „komórki” lądują w jednym pudle. Ten, którego telefon odezwie się pierwszy płaci 1/2 rachunku. Następny połowę tej pozostałej kwoty itd. Aż do ostatniego telefonu. Prawda ze proste? Czy skuteczne, dowiemy się w najbliższym czasie na konferencji sprawozdawczej Koła, którą zakończymy tradycyjnie obiadem (i nie tylko).
W zasadzie to było by tyle, bowiem jak uczy historia większość kół organizuje podobne spotkania i w tym momencie liczy się frekwencja. Pragnę dodać, że ta mała frekwencja wynika również z faktu, że praktycznie 80 % naszych członków nadal pracuje zawodowo w ostateczności jako Baby Syster z wnukami. Podczas spotkania padło hasło aby podnieśli rękę ci którzy nie dorabiają ( nie pracują) było ich czterech, z tym ze jeden też pracuje – pływa na statku zarobkowo ale w sezonie letnim. Ot i cal tajemnica braku frekwencji.
Na zakończenie spotkania odśpiewano Prezesowi gromkie „Sto lat”, który oświadczył, że to podziękowanie należy się pozostałym członkom Zarządu i z tej okazji otrzymali oni drobne upominki. Były to prezenty o charakterze humorystycznym. Przykładowo Skarbnik, który owdowiał w ubiegłym roku, obecnie przygotowuje posiłki sobie sam (uczy się) otrzymał w prezencie opakowanie suszu owocowego i przepis jak z tego zrobić kompot wigilijny. Do chwili obecnej nie chwalił się czy mu się to udało.
I tym lekko nie poważnym akcentem, życząc wszystkim naszym emerytom pogodnego i zdrowego roku Zarząd giżyckiego Koła żegna się z czytelnikami OBI.
- Giżycko 15.01.2020 r.
- Bohdan Makowski
*****************************************************